Najnowsze wpisy, strona 2


kwi 15 2005 Wieczny - nie odwieczny
Komentarze: 4

Jako optymista z trzyletnim stanem muszę stwierdzić, że optymizm w moim przypadku nie okazał się szkodliwy, a wręcz przeciwnie - wprowadził do mojego życia wiele zmian na plus i to zmian permanentnych. Oprócz oczywistej dużej ilości promieniującej na innych (mam nadzieję) radości i pogody ducha wymienić by należało czystość i jasność umysłu. Nie jest to może jeszcze taki stan jaki bym sobie wymarzył, ale jak już wspomniałem, mój staż jest krótki, a na wyniki nigdy nie jest za późno.

Czy taki optymizm jest w życiu do czegoś przydatny? Hmm, może i da odpowiedzi na wszystkie pytania i nie rozwiąże problemów, ale czy nie daje pewnej satysfakcji, ulgi w trudnych chwilach? Powiem tylko, że gdyby nie mój nabyty ultraoptymizm, nie byłbym tak spokojny na kilka dni przed maturą wiedząc, że nie jestem przygotowany na tyle na ile bym mógł. Na tyle właśnie, bo przecież wiadomo, że idealnie przygotowanym być nie można.

Ale taki optymizm przydaje się nie tylko w sprawach większego kalibru. Nawet zwykłe, codzienne sprawy potrafią być przyjemniejsze, nie męczą tak, a ludzie wydają się milsi. A co tam, są milsi!

Ile czasu potrzeba, by taki stan ducha można było nazwać doskonałym? To zależy, od konkretnej osoby oczywiście, ale nieraz całe życie może nie wystarczyć (optymistyczne, prawda?). Dlaczego, bo musiałby być to stan stały i niezmienny. Pisałem co prawda na początku coś o stałości, ale nulla regula sine exceptione! Taki stan, przynajmniej u mnie, jest równoważony przz krótkie (kilkunastominutowe), występujące regularnie (co kilka dni) tak zwane bieguny ujemne, czyli całkowite zachwianie postawy. Ale coś w tym musi być, jakaś równowaga musi panować.

wieczny_optymista : :