kwi 16 2005

O optymizmie cz. 2


Komentarze: 4

Spytał się ktoś, czy mój optymizm jest wrodzony, czy wyuczony. Otóż ani to, ani to. Nie nauczyłem się go, bo nigdy tego nie chciałem. Żyłem w takim pogarszającym się stanie pół-apatii i nie interesowała mnie poprawa. To jakby na mnie spłynęło. Nie w jednym określonym momencie, bo nie pamiętam czegoś takiego, a nie jest to rzecz niezauważalna. Dopiero gdy sobie uświadomiłem tę zmianę, zrozumiałem, że moje życie stało się lepsze. Mam nad nim teraz większą kontrolę i wiem do czego chcę dążyć. Ale nic na siłę. Okazuje się, że na wszystko przychodzi właściwa pora. Ale na ten temat przyjdzie jeszcze czas. 

wieczny_optymista : :
madelle
16 kwietnia 2005, 18:52
Optymistom w życiu lżej - znając tę prawdę życiową zaczełam uśmiechać się do świata:)
16 kwietnia 2005, 17:39
Optymizm ma swoje plusy, ale ma tez minusy. Ale cóż owych minusów nie posiada? :)
16 kwietnia 2005, 17:27
no właśnie... jeśli mogę napisać o sobie, to nie od zawsze byłam optymistką. nie potrafię wskazać dokładnej daty, nie da się, no! czy optymizmu można się nauczyć? nie sądzę, ale można się nim zarazić ;)
Tabita
16 kwietnia 2005, 17:25
Tobie to dobrze wiesz czego chcesz. Mało takich ludzi chodzi po naszym globie a i również mało takich którzy nie chcą nic na siłę a szczególnie faceci. Ty najwidoczniej jesteś inny:) Pozdrawiam

Dodaj komentarz