Archiwum maj 2005


maj 05 2005 Refleksje o refleksie
Komentarze: 3

Pierwsza piemna matura z głowy. Wiem, że popełniłem sporo błędów i już procencik leci na łeb na szyję, ale jutro angielski, spróbujemy wyrobić 100 %. :-)

Boję się, że zabrakło mi dziś chwilowego refleksu, po prostu celnej riposty, ale muszę się usprawiedliwić, że wynikło to po prostu z ogromnego zaskoczenia. W życiu się nie spodziewałem takiej odpowiedzi, ba, nawet o pytaniu/zdaniu nigdy bym nie pomyślał. Ale jak się okazało, to przypadkowe wyrwanie się przyniosło wymierny efekt w postaci informacji, że Paulina jest całkowicie wolna, czego do tej pory pewnym być nie mogłem. Jutro czeka mnie więc ciężka przeprawa, trzeba się umówić. :-)

Zawsze wierzyłem, że nic się nie dzieje bez przyczyny. Każde wydarzenie jest potrzebne, nawet jeśłi jego sens odnajdujemy po latach, lub w ogóle go nie znajdujemy. Może się bowiem zdarzyć, że pewne wydarzenie będzie miało wpływ nie na nas, ale na kogoś innego. Potem ten ktoś może dzięki temu wydarzeniu wpłynąć na nas, a my nie zauważymy połączenia z pierwotnym wydarzeniem. Często pewne wydarzenia o dużej wartości mijają nas bardzo szybko, przychodzą przypadkiem i trudno je zauważyć. Tak ja ta moja dzisiejsza krótka wymiana zdań. Trzeba być zawsze przygotowanym jak najlepiej na wszelkie niespodzianki, by jak najszybciej zareagować. Wiadomo, że nie jesteśmy w stanie prtzygotować się na każdą ewntualność, ale z pewnością każda ewentualność, na jaką się przygotujemy może nastąpić.

Ja, na przykład, przygotowuję sobie scenariusz spotkania z Pauliną, chociaż wiem, że nie uda mi się go zrealizować, albo z powodu innyc niż spodziewane okoliczności, albo ze zwyczajnej tremy, braku refleksu. W takich chwilach, scenariusze wymyślone dużo wcześniej bardzo się przydają, a jeśli nie, trzeba liczyć na szczęście i przypadek

wieczny_optymista : :
maj 04 2005 Niezwykłe dni
Komentarze: 0

Właśnie zdałem sobie sprawę, jak niezwykłe chwile, prawdopodobnie jedne z najpiękniejszych w życiu są teraz moim udziałem. Po pierwsze matury - zdaje się je raz w życiu. Nieważne czy w nowej czy starej formie, w kwietniu lub maju, i tak jest to coś niepowtarzalnego. Na razie przychodzi mi cieszyć się z matur ustnych, teraz pisemne i koniec tego etapu. Minął tak szybko i dopiero teraz widzę, że niestety zbyt szybko...

Przyjdzie niedługo czas, by wyjechać z miasta, może już na zawsze. Trzeba będzie pożegnać się z przyjaciółmi. Najgorsze jednak jest to, że po raz pierwszy w życiu poznałem kogoś, z kim chciałbym spędzić resztę życia, a teraz trzeba będzie się rozstać. Nie jest bowiem możliwy wyjazd do jednego miasta, a taki kontakt na odległość to już nie to samo. A przez te pięć lat studiów wiele może się jeszcze wydarzyć. Oczywiście samych przyjemnych rzeczy.

Cały czas nie opuszcza mnie też radość z powodu wyboru nowego papieża. Ciągle na nowo podbija moje serce, tak jak na przykład dzisiaj pozdrawiając wiernych po polsku.

Jutro matura z polskiego (powodzenia wszystkim) , spotkanie z Pauliną i kolejny wspaniały (choć pewnie deszczowy) dzień. :-)

wieczny_optymista : :