Archiwum kwiecień 2005


kwi 19 2005 Wielki dzień
Komentarze: 2

Habemus Papam! Te słowa na długo zostaną w mej pamięci. Spełniły się dziś moje przewidywania, Joseph Ratzinger został wybrany na papieża i jako Benedykt XVI będzie przewodził Kościołowi.

To wydarzenie stało się dla mnie wielkim natchnieniem, gdyż wyczuwam od tego Człowieka wielką pozytywną energię i moje pokłady optymizmu zostały po wielokroć wzmocnione.

Uzupełnieniem tego doniosłego wydarzenia stały się dwie rzezczy w moim życiu osobistym - świetny wynik na maturze ustnej z j. angielskiego i wielki przełom w moim życiu miłosnym.

Z pewnością ten dzień zapamiętam do końca życia.

wieczny_optymista : :
kwi 17 2005 Kilka zdań o tym samym, cz. 1
Komentarze: 6

Pierwszą rzeczą, którą założyłem, zdawszy sobie sprawę z nowo obranej drogi, było, że nic nie jest pewne i że w zasadzie nic nie wiem. Mogę jedynie przypuszczać, że to co robię jest właśnie tym, co robię. Cała reszta przychodzi sama z siebie.

Wieczny (jak już mówiłem - prawie) i niepoprawny mój optymizm nie jest wcale postawą negacji wszystkiemu, co w ogólnym mniemaniu uważa się za pesymistczne tudzież nierealne. Taka postawa bowiem świadczyłaby o zaniku kontroli nad tym, co się robi i, trzeba to powiedzieć, głupocie. Czym innym bowiem jest postawa zaprzeczenia a wewnętrzny, emanujący spokój, pozwalający trzeźwiej i jednocześnie optymistyczniej spojrzeć na sytuację.

wieczny_optymista : :
kwi 16 2005 O optymizmie cz. 2
Komentarze: 4

Spytał się ktoś, czy mój optymizm jest wrodzony, czy wyuczony. Otóż ani to, ani to. Nie nauczyłem się go, bo nigdy tego nie chciałem. Żyłem w takim pogarszającym się stanie pół-apatii i nie interesowała mnie poprawa. To jakby na mnie spłynęło. Nie w jednym określonym momencie, bo nie pamiętam czegoś takiego, a nie jest to rzecz niezauważalna. Dopiero gdy sobie uświadomiłem tę zmianę, zrozumiałem, że moje życie stało się lepsze. Mam nad nim teraz większą kontrolę i wiem do czego chcę dążyć. Ale nic na siłę. Okazuje się, że na wszystko przychodzi właściwa pora. Ale na ten temat przyjdzie jeszcze czas. 

wieczny_optymista : :
kwi 15 2005 Wieczny - nie odwieczny
Komentarze: 4

Jako optymista z trzyletnim stanem muszę stwierdzić, że optymizm w moim przypadku nie okazał się szkodliwy, a wręcz przeciwnie - wprowadził do mojego życia wiele zmian na plus i to zmian permanentnych. Oprócz oczywistej dużej ilości promieniującej na innych (mam nadzieję) radości i pogody ducha wymienić by należało czystość i jasność umysłu. Nie jest to może jeszcze taki stan jaki bym sobie wymarzył, ale jak już wspomniałem, mój staż jest krótki, a na wyniki nigdy nie jest za późno.

Czy taki optymizm jest w życiu do czegoś przydatny? Hmm, może i da odpowiedzi na wszystkie pytania i nie rozwiąże problemów, ale czy nie daje pewnej satysfakcji, ulgi w trudnych chwilach? Powiem tylko, że gdyby nie mój nabyty ultraoptymizm, nie byłbym tak spokojny na kilka dni przed maturą wiedząc, że nie jestem przygotowany na tyle na ile bym mógł. Na tyle właśnie, bo przecież wiadomo, że idealnie przygotowanym być nie można.

Ale taki optymizm przydaje się nie tylko w sprawach większego kalibru. Nawet zwykłe, codzienne sprawy potrafią być przyjemniejsze, nie męczą tak, a ludzie wydają się milsi. A co tam, są milsi!

Ile czasu potrzeba, by taki stan ducha można było nazwać doskonałym? To zależy, od konkretnej osoby oczywiście, ale nieraz całe życie może nie wystarczyć (optymistyczne, prawda?). Dlaczego, bo musiałby być to stan stały i niezmienny. Pisałem co prawda na początku coś o stałości, ale nulla regula sine exceptione! Taki stan, przynajmniej u mnie, jest równoważony przz krótkie (kilkunastominutowe), występujące regularnie (co kilka dni) tak zwane bieguny ujemne, czyli całkowite zachwianie postawy. Ale coś w tym musi być, jakaś równowaga musi panować.

wieczny_optymista : :